Oto moja jogowa lista przebojów – część pierwsza! Muzyka jest ze mną, odkąd pamiętam. Moi rodzice z wykształcenia są muzykami, mój mąż również, sama skończyłam szkołę muzyczną. W tamtej chwili moja przygoda z wykonywaniem muzyki zakończyła się, ale nadal uwielbiam jej słuchać, szczególnie na żywo. Muzyka do jogi – czy warto? Oczywiście! To zawsze dodatkowy element praktyki.
W swoich nastoletnich latach upodobałam sobie muzykę rockową, metal, także symfoniczny i gotycki. Te style nierozerwalnie łączą się z formą piosenki, a jedyny typ muzyki bez zwrotki i refrenu, który tolerowałam, to muzyka klasyczna. Miłość do ciężkich klimatów została mi do dziś, ale podczas praktyki preferuję jednak lżejsze, bardziej płynące melodie. Do chwili, w której poznałam moją drugą połówkę, nie miałam do końca świadomości istnienia ambientu, którego często słucham w trakcie praktyki. Jest to muzyka głównie instrumentalna, elektroniczna, oparta o najnowsze zdobycze techniki. Czasem wsparta jest przez tradycyjne instrumenty potraktowane w nietradycyjny sposób. Najczęściej jest to powolna, spokojna muzyka, ale zdarzają się także bardziej taneczne, żywsze utwory.
Moje pierwsze próby połączenia muzyki i jogi były czasem dość bolesne, do czasu, gdy wpadłam na pomysł: Tycho! Jego albumy, głównie Dive i Awake wydały mi się idealnym akompaniamentem praktyki. Są lekko transowe, ale nadal dość dynamiczne i nie wprowadzają w senny stan. Moim zdaniem, muzyka Tycho pasuje idealnie do płynącej praktyki, w której wykonujemy dużo ruchów. Raczej nie sprawdzi się w Yin jodze.
Po pewnym czasie przyszedł czas na zmianę wykonawcy, ale gatunek pozostał ten sam. Poczułam się już pewniej na tej nieznanej ziemi, dlatego sięgnęłam po mieszankę muzyki irlandzkiego zespołu God Is An Astronaut i amerykańskiego trio Emeralds. W porównaniu do Tycho jednak te melodie są dużo bardziej surowe, niepokojące, zimne w odbiorze. Z tego powodu zdecydowanie bardziej nada się do praktyki spokojnej jogi, może nawet pranajamy? Będę musiała spróbować 🙂
Na tym kończę część pierwszą mojej ambientowej jogowej playlisty. Już niebawem druga część!