Muzyka do jogi cz.2

osoba wykonuje pozycję kruka (balans na rękach z podkurczonymi nogami) na ogromnej szachownicy
Awatar kasiadabrowska

Wiem, że część pierwsza tej serii bardzo się wam spodobała, dlatego dziś nowy wpis – muzyka do jogi cz. 2. W nim jeszcze słowo o ambiencie, o muzyce do dobrego spanka, a także jedyny polski wykonawca na mojej jogowej playliście!

Dni praktyki zmieniały się w tygodnie, a tygodnie w miesiące i lata. Z czasem przyszła chwila na mocno elektroniczny ambient – Telefon Tel Aviv często towarzyszy mi podczas praktyki, szczególnie Ashtangi. Charakterystyczne dla muzyki tego duetu są glitche – pamiętasz, gdy internet ciągnęło się jeszcze po kablu? Kiedy podniosło się słuchawkę telefonu, można było posłuchać bardzo dziwnej „muzyki”. Glitche to takie internetowe piski, ale skrócone do ułamka sekundy i poukładane w rytm. Tego rodzaju muzyka pomagała mi także skupić się podczas nauki, kiedy trzeba było przyswoić duże ilości materiału w stosunkowo krótkim czasie. Moje fale mózgowe po prostu jakoś współgrały z tą muzyką. Wiedza wchodziła szybko i prześlizgiwałam się przez kolejne egzaminy na studiach .

Ostatnim typowo ambientowym wykonawcą, którego muzyka regularnie towarzyszy mojej praktyce jest Hammock! Te cudowne, delikatne, senne dźwięki perfekcyjnie wprawiają w odpowiedni do spokojnej jogi nastrój, relaksują i pozwalają się odprężyć. Nie bez powodu najbardziej lubię melodie z dwupłytowej serii The Sleepover Series, idealne do medytacji, ale też do spania. Podczas praktyki słucham także albumu stworzonego do gry Far Cry 5, płyty Departure Songs i krążka Mysterium.

Moja jogowa lista przebojów nie mogłaby istnieć bez jedynego na niej polskiego wykonawcy. Jest nim oczywiście Kuba Żytecki. Kuba ma w moim sercu wyjątkowe miejsce, a z jego muzyką łączą się jedne z moich najwspanialszych wspomnień. W moim słowniku nie ma słów, które w pełni wyraziłyby, jak wdzięczna jestem, że dane mi było poznać jego twórczość. Dodaje otuchy w najtrudniejszych momentach. W chwilach, gdy emanuje ze mnie szczęście, znajduję odzwierciedlenie nastroju w dźwiękach jego muzyki. Gdy od miesięcy nic nie czuję i zaczynam myśleć, że już nie jestem w stanie poczuć niczego oprócz pustki, muzyka Kuby porusza taką strunę, że emocje i łzy płyną nieprzerwanym strumieniem. Uważam, że jest on niezwykłym człowiekiem, który jest w stanie przekuć każdą jedną myśl w melodię i sprawić, że świat staje się piękniejszy. Najnowsze wydawnictwa (albumy i EPki) są mi szczególnie bliskie i słucham ich najczęściej.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o drugą część serii Muzyka do jogi. Zostało mi jeszcze kilku mocniejszych wykonawców, którzy zdecydowanie nie spodobają się każdemu. Ich muzyka jest mi jednak bardzo bliska, dlatego często towarzyszy mojej praktyce. Twórczość Kuby Żyteckiego to wprowadzenie do kolejnego gatunku, który chcę wam przedstawić – prog rocka. Więcej na jego temat już niebawem, w kolejnym wpisie!

Wcześniejsze posty