Obalamy jogowe mity – część 3. Dzisiaj odpowiemy sobie na pytanie – czy joga jest nudna?
Z reguły spotykam się z dwoma podejściami do jogi:
1. Joga jest trudna, stoimy na głowie, zakładamy nogi za szyję, to nie dla mnie, nie jestem sprawny, nie mam kondycji – o tym w poprzednim wpisie z serii.
2. Joga jest nudna – nie wysiedzę 90 minut w jednej pozycji, śpiewając mantry i medytując.
Odpowiedź na to drugie zdanie może być tylko jedna – niekoniecznie. Ale zacznijmy od początku.
Joga od samego początku (a pierwsze dzieła dotyczące filozofii jogi możemy datować nawet na 1500 lat p.n.e.) skupiała się aspekcie medytacyjnym i systemie uniwersalnych wartości, którymi człowiek powinien kierować się w życiu. Jogasutry Patanjalego, o których wspomniałam TUTAJ, datowane są na II-IV wieku n.e. – mówią one, że asana (pozycja jogi) jest narzędziem do medytacji, ale nie ścieżką samą w sobie. Dopiero w okolicy XV wieku n.e. powstało dzieło o nazwie Hatha Joga Pradipika, które opisuje techniki praktyki fizycznej, czyli asany i pranajamę. Po więcej wartościowej wiedzy o historii jogi zapraszam na profil Dr Niny Budziszewskiej – prawdziwa kopalnia!
Tak więc joga jest nierozerwalnie połączona z medytacją, wyciszeniem, wyłączeniem zmysłów i skupieniem. Skąd więc te wszystkie style jogi, które mamy dzisiaj? W okolicy początku XX wieku wielcy nauczyciele, tacy jak Krishnamacharya, Sivananda czy Yogananda opracowali systemy jogi fizycznej. Ich uczniowie opracowywali własne techniki nauczania pozycji jogi w celach chociażby terapeutycznych – wystarczy spojrzeć na B.K.S Iyengara i jego jogę, w której używa się wielu pomocy, aby asanami poprawić zdrowie człowieka.
To joga jest nudna, czy nie?
Obecnie stylów jogi jest wiele, pozwolę sobie nawet na stwierdzenie – co nauczyciel, to styl. Rozróżniamy głównie jogę dynamiczną i jogę statyczną, ale wiele odmian łączy w sobie te dwie gałęzie. Działają one także komplementarnie – podczas jednej praktyki można stosować elementy zarówno dynamiczne, jak i statyczne. Patanjali się nie obrazi 😀
Są style, w których rzeczywiście większość czasu siedzi się, wykonuje niewielkie ruchy i śpiewa mantry – jak np. Kundalini joga, skupiona na pracy z energią. Na Yin jodze pozostaje się w biernych pozycjach przez długi czas, nawet 10 minut. Sivananda joga oferuje pozycje aktywne, ale nadal głęboko połączone ze świadomym oddechem. Ale na Vinyasa czy Ashtanga jodze większość czasu pozostajemy w ruchu, łącząc go odpowiednio z wdechem lub wydechem. Na Inside Flow do ruchu i oddechu dodajemy jeszcze muzykę – może to być utrudnienie lub ciekawy dodatkowy element praktyki.
Joga może być nudna, ale może być także mocno aktywna i angażująca. Nie jest to takie oczywiste, bo wszystko zależy od tego, czego człowiek szuka w swojej praktyce. I dla każdego znajdzie się coś miłego! Każdemu, kto twierdzi, że joga jest nudna, zapraszam na zajęcia Ashtanga jogi lub Inside Flow. Obiecuję, że nie będzie się nudzić 🙂
Napisz w komentarzu, jaki styl jogi podoba ci się najbardziej?